Kiedy byłem dzieckiem miałem swoje miasto LEGO, które w tamtych czasach nazywało się Legoland. Kiedy dorosłem, „wyjechałem z miasta”, porzuciłem stację kosmiczną oraz średniowieczne zamki, zachowując je na przyszłość dla moich Dzieci. Gdy wreszcie wróciłem, miejski klimat przyciągnął mnie ponownie, tym razem w modularach. Hotel butikowy (10297), posterunek policji (10278), klub jazzowy (10312) czy moja ulubiona księgarnia „Birch Books” (10270), że o placu zgromadzeń (10255) już nie wspomnę – podobają mi się do dziś, ale jak śpiewa Mick Jagger you can't always get what you want. Gdyby było inaczej, pewnie mielibyśmy mniej radości z faktu, że coś jest już w naszej kolekcji i satysfakcji ze zdobywania tego, czego nam brak. Czerpiąc dalej ze źródła mądrości Toczących się Kamieni, choć nie zawsze można dostać to czego chcemy if you try sometimes, well, you might find, że you get what you need – a mnie potrzeba było dwóch rzeczy z LEGO na literę M: modulara i Marvela, uzupełniłem więc swoją kolekcję o Sanctum Sanctorum (76218).
Może nie jest to typowy miejski klimat, bo w którym mieście z portalu w ścianie budynku wychodzi Gargantos, ale mimo wszystko jest stylowo, klimatycznie i przytulnie. Nawet Doktor Strange à la zombie uśmiecha się jakoś tak ciepło, że aż przywodzi na myśl piosenkę „Where Everybody Knows Your Name” z serialu „Cheers”...
Chociaż mnie od lat kojarzy się to ze sceną z „Przyjaciół”, w której Joey na wyjeździe w Londynie tęskni za domem. A skoro o przyjaciołach już mowa, to w Sanctum Sanctorum są m.in. Wanda, Wong, przyjacielski Peter z sąsiedztwa oraz żelazny Tony w swojej złoto-czerwonej zbroi. Sam budynek skrywa niejedną niespodziankę, ale te najlepiej odkrywać już samemu... Czy wrócę zatem do miasta? Na razie czas spędzam przede wszystkim w galaktyce daleko, daleko stąd, ale na dobry początek mam już swój miejski kawałek ziemi – może mocno marvelowy, jednak kto wie czy nie dobuduję sobie kiedyś tej modularnej księgarni, placu i jeszcze policji, bo o ile dobrze pamiętam, to podwaliny mojemu miastu LEGO z dzieciństwa dał właśnie posterunek (6384), który dostałem od mojej Babci.