Po raz pierwszy zobaczyłem go na żywo podczas trasy koncertowej PopMart latem 1997 roku. Wtedy miał 37 lat, kilka dni temu skończył 60. Jako 16-latek został wokalistą zespołu, w którym śpiewa do dziś; ja byłem jeszcze młodszy, kiedy usłyszałem ich muzykę. To nie była miłość od pierwszego zasłuchania, pewnie nawet nie od drugiego, a co do samej „miłości” – to raczej „romans” z emocjonalnymi wzlotami i upadkami; ale po tych wszystkich latach, płytach i koncertach, dziś z okazji niedawnych urodzin Paula Hewsona, znanego nieco lepiej jako Bono, powspominam trochę czasy, kiedy U2 wzbudzało emocje, których teraz na próżno szukać wśród aktualnych zdobywców list przebojów.
Czytaj dalej „Dzikie konie pośród drzew Jozuego”