It ain't too hard for me to JAM

30 lat temu ukazał się singiel z piosenką Michaela Jacksona „Jam” – pierwszy dysk kompaktowy, który kupiłem, rozpoczynając niemałą dziś kolekcję. Piosenka otwiera album Dangerous (1991) i doskonale pamiętam, kiedy słuchałem jej po raz pierwszy (jeszcze na winylu); zaskoczenie było spore i potrzebowałem czasu, by oswoić się z nowym brzmieniem MJ. Dziś powracam do niego, jak powraca się do wyśmienitej klasyki.

Czytaj dalejIt ain't too hard for me to JAM

Janet i jej czarny pusiek

Tę piosenkę, to ja baaardzo, baaardzo – czyli lubię, że verrry od pierwszego przesłuchania. W końcu to jedna z moich faworytek z ulubionej przeze mnie płyty Janet Jackson. W wersji singlowej na gitarze zagrał Nuno Bettencourt z grupy Extreme, a na maxi-singlu znalazł się też m.in. mix nagrany z Vernonem Reidem, gitarzystą Living Colour. Kiedy zobaczyłem video do tego utworu... To już wiadomo w kim kochałem się na przełomie lat 80. i 90. W takim razie dziś z okazji Dnia Kota – Janet i jej hebanowy puszysław!

Czytaj dalejJanet i jej czarny pusiek

The Tipping Point's coming

Rok temu o tej porze czekałem już na płytę Josepha Williamsa Denizen Tenant i to jest mój album 2021. Teraz czekam na przyszłoroczną premierę pierwszego od prawie 18 lat zestawu nowych piosenek Tears For Fears – dwie z nich zwiastują, że czekać warto, bo choć Panowie Roland Orzabal i Curt Smith nie kryją szronu na głowach, to muzycznie są w doskonałej formie.

Czytaj dalejThe Tipping Point's coming

Charlie Watts

Na koncercie The Rolling Stones byłem prawie ćwierć wieku temu. Pamiętam, że największe brawa dostał nie Mick, nie Keith, ale właśnie on – jak zawsze spokojny i dystyngowany Charlie Watts. Dżentelmen rocka o silnych jazzowych korzeniach, który nadawał swój rytm Toczącym się Kamieniom przez prawie 60 lat. Pisząc o nim, unikam słowa „był”, przynajmniej dzisiejszej nocy...

Czytaj dalejCharlie Watts